Ścieżka prowadziła w sam środek lasu . Z każdym zakrętem światła było coraz mniej . W końcu do usu dochodziły do mnie dziwne odgłosy . Nie zwracałem na to uwagi i doszedłem do samego serca lasu . Był tam .... cmentarz .
Skąd tu cmentarz ? Był okropnie stary i chyba opuszczony . To wszystko ? I to ma być straszne ...? Usiadłem na kamieniu i przyjrzalem się jednemu z nagrobków . Po chwili usłyszałem jakiś głos . Był delikatny miły i ciepły . Zaraz , między drzewami ktoś stał . Czy to Luna ? Nie no nie mogłem uwierzyć . Podeszłem do niej to zniknęła i pojawiła się w innym miejscu . Za chwile zaczęła iść w innym kierunku . Poszedłem za nią i znów zniknęła . Usiadłem na środku drogi i po chwili za mną stał jakiś ... nie wiem jak to opisać .
Cofnąłem się gwałtownie do tyłu . On się na mnie spojrzał mroźnym wzrokiem .
- czego chcesz ...
Podniósł swoją kose i na mojej ręce pojawiła się krew .
- do czasu gdy magia odzyska moc któreś z was umrze - powiedział suchym i mrocznym głosem
- jak to ...?!
- przez ten czas na waszej drodze staną różne niebezpieczeństwa , jeśli uda wam się przetrwać unikniecie śmierci
Następnie rozpłynął się w powietrzu . O co mu chodziło ?! No chyba , że tak jak pisało w książce którą czytałem lata temu : kiedy magia zniknie to czarne moce zyskają przewagę .. chyba tak to pisało . Musze to powiedzieć Lunie , pobiegłem do jaskini .
( yy nwm skąd to wzięłam chyba za dużo horrorów o duchach C: )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz